Słuchawki wytłumiające – jakie wybrać?

0
Słuchawki wytłumiające – jakie wybrać?

Nabywając słuchawki, przede wszystkim zwracamy uwagę na jakość dźwięku, wygodę użytkowania i rzecz jasna cenę. Jednak zapominamy o innym, niesamowicie istotnym aspekcie – możliwościach tłumienia dźwięku zewnętrznego.

Nawet najlepszy dźwięk w słuchawkach nie starczy, żeby móc całkowicie radować się czy to ulubioną muzyką, czy też najlepszymi odczuciami płynącymi z gier. Niesamowicie istotne będzie również to, żeby dźwięki nie okazały się być zakłócane przez odgłosy dochodzące z zewnątrz. Słuchawki z taką funkcją nazywa się wytłumiającymi. Co musimy wiedzieć, nim podejmiemy decyzję o zakupie?

Słuchawki z pasywnym tłumieniem hałasów

Najczęściej wybierane są słuchawki z pasywnym tłumieniem dźwięków zewnętrznych. Ich budowa sprowadza się do wykorzystania właściwych materiałów oraz dodatkowych warstw, które powinny mieć za zadanie pochłanianie fal dźwiękowych. To wszystko niejednokrotnie pociąga za sobą dodatkowe problemy. Słuchawki z pasywnym systemem tłumienia hałasów mogą, a nawet na pewno są cięższe od swoich odpowiedników bez tego mechanizmu.

Niejednokrotnie wykorzystuje się także skórzane nauszniki zamiast welurowych. Skóra lepiej zatrzymuje dźwięki, ale też jest mniej przewiewna. To prowadzi do zbytniej potliwości oraz ogólnego dyskomfortu, zwłaszcza w momencie dłuższych sesji przy grze albo muzyce.

Słuchawki z pasywnym tłumieniem dźwięków zewnętrznych mogą wyciszyć maksymalnie odgłosy o natężeniu 20 dB, co w większości przypadków jest niewystarczające.

Słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasów

Znacznie mocniej zaawansowane są słuchawki z systemem aktywnego tłumienia dźwięku zewnętrznych. Technologia niejednokrotnie określana jest skrótem ANC, który rozwija się po angielsku jako Active Noise Cancelling. Urządzenia tego typu poza zastosowaniem właściwych materiałów stosują także elektronikę. Przeważnie wyposażone są w zestaw mikrofonów, które ściągają dźwięki z zewnątrz. Potem, w ciągu ułamków sekund, odpowiednie mechanizmy wytwarzają dźwięk o takiej samej amplitudzie, lecz przesunięty o 180 stopni. W takiej sytuacji dochodzi do nałożenia się przeciwnych fal, które zupełnie się niwelują. Przez to większość dźwięków, które dochodzą z zewnątrz nie dociera do uszu użytkownika.

Słuchawki wytłumiające – jakie wybrać?

Już samo wykorzystanie elektroniki powoduje, że słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasów są kosztowniejsze. Ale to nie jedyny powód. Producenci powinni dbać o to, żeby mechanizm wytłumiania nie popsuł jakości dźwięku odsłuchiwanej muzyki albo oglądanego filmu. To wbrew pozorom zadanie niesamowicie ciężkie, bo amplitudy dźwięków zewnętrznych mogą pokryć się z amplitudami dźwięków odtwarzanych. Na szczęście są produkty, za które nie trzeba zapłacić aż tak dużo.

Polecane słuchawki wytłumiające

Na naszym rynku możemy wyszukać sporo modeli słuchawek z systemami wygaszania dźwięków zewnętrznych. Będziemy płacić za nie od kilkudziesięciu złotych (pasywne) do nawet kilku tysięcy złotych (aktywne). Warte pokazania są m.in. takie modele jak: Sony MDR-1RNC w cenie około 1000 zł, Bose QC25, za ok. 1200 zł, czy AKG N60 w cenie 850–900 zł.

Słuchawki z systemem redukcji dźwięków zewnętrznych, mimo dosyć znacznej kwoty w przypadku modeli aktywnych, to niesamowicie interesujący oraz korzystny nabytek. Gwarantują znacznie lepsze odczucia i pozwalają cieszyć dźwiękami dochodzącymi do naszych uszu.

Ładowarki wielofunkcyjne czy warto?

0
Ładowarki wielofunkcyjne czy warto?

Praktycznie w każdym domu jest parę sprzętów, które potrzebują systematycznego ładowania. Starczy wymienić choćby smartfony, tablety, smartwatche, laptopy albo nawet kontrolery do gier. Do każdego z nich otrzymujemy odpowiednią ładowarkę, przez co ilość kabli zalegających w szufladach może spowodować ból głowy. A gdyby tak zakupić jedną ładowarkę wielofunkcyjną, która da możliwość ładowania paru urządzeń równocześnie?

Z roku na rok wzrasta ilość sprzętów elektronicznych, które posiadamy w swoich domach. Sporo z nich wyposażono we wbudowane akumulatory, przez co potrzebują ładowania. W jaki sposób uzupełniać energię w nich wszystkich równocześnie, nie zabierając większości gniazdek elektrycznych w domu?

Ładowarki wielofunkcyjne – czy warto?

Odpowiedź na to pytanie będzie zależała głównie od tego, jak wiele sprzętów musimy systematycznie ładować. Właściciele jednego smartfona oraz tabletu raczej nie będą mieli powodów do skarg. Ładowanie obu urządzeń zajmie praktycznie dwa gniazdka elektryczne, więc nie będzie to specjalnie męczące. Ale co w sytuacji, kiedy posiadamy np. smartfona, smartwatcha i tablet, a dodatkowo nie jesteśmy jedyną osobą w gospodarstwie domowym?

Wtedy może się okazać, że brakuje gniazdek do podpięcia tak wielu ładowarek, kiedy wszystkie sprzęty wyładują się w jednym czasie, co dość często ma miejsce wieczorami, po całym dniu użytkowania. Właśnie w takich momentach, naprawdę konieczna może okazać się ładowarka wielofunkcyjna, która zajmie jedynie jedno gniazdko elektryczne, a pozwoli na naładowanie paru urządzeń równocześnie. To niesamowicie wygodne, a do tego łatwe i tanie rozwiązanie.

Jednak to nie jedyna sytuacja, w której docenimy posiadanie multiładowarki. Sprawdzą się one także podczas notorycznych podróży, bo wówczas nie będziemy musieli zabierać ze sobą aż tak wielu ładowarek. Wystarczy jedna, wielofunkcyjna. Dzięki temu też zaoszczędzimy wiele miejsca w naszym bagażu.

Dzięki nim, nie tylko będziemy mogli ładować równocześnie, ale też będzie to możliwe na różnych rodzajach sprzętów. Większość modeli posiada kilka złączy USB, do których mamy szansę podpiąć swoje przewody, dołączone w zestawie z danym urządzeniem. Ale w ofercie jest też kilka multiładowarek, które posiadają wmontowane wtyczki o różnych rodzajach. To pozwoli nam zaoszczędzić i na ładowarce, i na kablach.

Ładowarki wielofunkcyjne czy warto?

Ładowarki wielofunkcyjne – polecane modele

W sklepach znajdziemy sporo interesujących modeli ładowarek wielofunkcyjnych. Najistotniejsze będzie to, żeby urządzenie spełniło nasze oczekiwania, przez to trzeba zobaczyć, czy konkretny model obsługuje technologię szybkiego ładowania, jeśli taką posiadamy w swoim telefonie. To pomoże zaoszczędzić wiele czasu albo prędko doładować smartfona do koniecznego poziomu. Interesująco przedstawia się np. model Forever Multi Charger, który możemy nabyć w paru wersjach. Najprostszy model posiada cztery złącza USB, a bardziej rozbudowane mają nawet po sześć portów. Trzeba także zwracać uwagę na ładowarkę firmy Samsung – Kabel Multi Charging – dzięki której realne będzie ładowanie trzech sprzętów równocześnie. W każdym z tych przypadków kwoty nie przekraczają 100 zł, więc nie będzie to duży wydatek.

Myszki dla gracza – wszystko, co musisz wiedzieć

0
Myszki dla gracza – wszystko, co musisz wiedzieć

Większe zainteresowanie e-sportem spowodowało, że sporo osób pragnie posiadać wysokiej jakości myszkę dla graczy, która pomoże rywalizować na odpowiednim poziomie. Wybór właściwego modelu nie jest prosty. Trzeba wziąć pod uwagę sporo różnych aspektów.

Myszka to istotny gadżet, dla wszystkich, którzy uwielbiają grać w gry komputerowe. Szkoda byłoby, aby w grach online przeciwnik miał nad nami przewagę, tylko dlatego, że posiada lepszą myszkę. Zwłaszcza jeżeli prezentujemy podobne poziomy, bo wówczas sprzęt może mieć spore znaczenie. Na co więc zwracać uwagę?

Najważniejsza jest wygoda

Myszkę dla gracza trzeba potraktować jak narzędzie, które istnieje w konkretnym celu, i to nim ma się przede wszystkim zajmować. Do tego musi być wygodna i poręczna dla użytkownika. Dlatego w trakcie zakupów trzeba sprawdzić, czy wybrana myszka jest wygodna.

Warto tak robić zakupy, aby móc wypróbować myszkę i złapać ją w dłoń. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, warto się dowiedzieć co zrobić, aby dokonać najlepszego wyboru.
Warto zmierzyć długości dłoni. Co istotne, dłoń mierzymy od środkowej części śródręcza do końca najdłuższego palca. Dobrze będzie położyć kciuk prostopadle do dłoni i pomiary zrobić od wysokości kciuka. Wynik zapisujemy i określamy, z jakiego typu chwytu korzystamy. Ilu graczy, tyle chwytów, ale istnieją 3 podstawowe. Pierwszym jest palm-grip.

To najczęściej stosowany chwyt, w którym cała dłoń leży na myszce. Drugi chwyt to claw-grip. W nim palce są uniesione do góry, a z urządzeniem stykają się jedynie opuszki. Ostatni typ to fingertip-grip. W nim palce są ułożone jak w palm-grip, ale dłoń będzie trochę odsunięta od myszki, przez co mniejsza jest powierzchnia styku. Co ta informacja nam daje? Wiemy, jakiej myszki powinniśmy szukać.

Jeżeli mamy palm-grip, to szukamy myszki o długości zbliżonej do naszej dłoni. Odpowiednie będą modele profilowane. W przypadku claw-grip trzeba patrzeć za myszką o 2 cm krótszą od naszej dłoni, najlepiej symetrycznej z wysokim grzbietem. W trzecim przypadku fingertip-grip, również powinna być trochę krótsza, symetryczna, ale płaska.

Sensor, czyli serce myszki

W myszkach dla graczy istotna będzie dokładność naśladowania ruchów robionych dłonią. Za to będzie odpowiadać sensor, który jest sercem urządzenia. Czym różnią się dobre sensory od słabych? Głównie powtarzalnością. W gorszych modelach istnieje sporo niechcianych zjawisk, np. akceleracja. Polega ona na tym, że kursor przemieszcza się nieregularnie, w zależności od prędkości ruchu.

Jakie są najlepsze sensory? Spore grono graczy kupuje modele optyczne a nie laserowe. Lepiej spisują się na niższych czułościach, które gwarantują lepszą dokładność celowania, np. w „Counter-Strike’u” lub „Call of Duty”. Na razie wyróżniane są cztery sensory, które określane są jako najdokładniejsze. Są to: Pixart PMW3360/3361, Pixart PMW3330, Pixart PMW3310 oraz Avago S3988. Wszystkie gwarantują kontrolę nad tym, co ma miejsce na ekranie monitora.

Myszki dla gracza – wszystko, co musisz wiedzieć

Z kablem czy bez?

Niektórzy zastanawiają się, co jest lepsze – myszka bezprzewodowa czy przewodowa? Odpowiedź nie jest dzisiaj tak prosta, jak jeszcze kilka lat temu. Obecnie modele bez kabla są znacznie lepsze niż 2-3 lata temu. Nie są już cięższe od modeli z kablem, nie mają opóźnień w komunikacji, a akumulatory pozwalają na cały dzień grania – w przypadku niskiego poziomu baterii wystarczy podpiąć kabel i można grać dalej. Przeszkodą może być tylko cena, bo te bezprzewodowe, czasami są dwukrotnie droższe niż te na kablu.

Podsumowanie

To są trzy aspekty, najważniejsze przy kupowaniu myszki dla graczy. Pamiętać jednak trzeba też o jakości wykonania, dodatkowym oprogramowaniu czy dodatkowych przyciskach. Ale to zależy od naszych preferencji. Ważne by była wygodna oraz posiadała odpowiedniej jakości sensor.

Jak działa sieć VPN? Przykładowe routery z VPN

0
Jak działa sieć VPN? Przykładowe routery z VPN

Pojęcie VPN jest dobrze znane wśród ludzi trudniących się bezpieczeństwem sieci i różnych danych firmowych. Od stworzenia sieci VPN rozpoczyna się używanie z sieci firmowej i to niezależnie czy jesteśmy w biurze, czy właśnie na drugim końcu świata. Chociaż w domach nie będzie to usługa powszechnie wykorzystywana, to właściwie każdy router taką możliwość oferuje.

Co to jest sieć VPN?

VPN (ang. Virtual Private Network) to wirtualna sieć prywatna. Na czym będzie polegać? VPN to tzw. tunel, przez który płynie ruch w ramach sieci prywatnej za pośrednictwem publicznej sieci. Przez to przesyłane dane będą kodowane, a więc naprawdę bezpieczne.

Kto nie będzie podpięty do stworzonej sieci VPN, nie obejrzy transmisji. VPN ma szansę działać wewnątrz sieci już istniejącej w firmie albo w konkretnym budynku.

Jak i gdzie wykorzystywana jest sieć VPN?

Pojęcie sieci VPN powiązane jest też z „bezpiecznym mostem”, bo wszystkie dane, jakie będą wysyłane za jego pomocą, będą odcięte od świata zewnętrznego. Nie ma obawy, że ktoś obcy je zdobędzie.

Sieć VPN używana jest często w firmach i korporacjach, w których sporo ludzi równocześnie posiada dostęp do danych objętych tajemnicą. Do tego będzie świetnym zabezpieczeniem, gdy podwładny połączy się z siecią firmową w miejscach publicznych, np. w restauracji, w pociągu czy na wakacjach.

Jeżeli będziecie za granicą, i będziecie chcieli zobaczyć polski serwis VoD (np. Ipla), a to nie jest dostępne dla zagranicznych IP, to zastosowanie sieci VPN pozwoli „oszukać” serwis tak, aby myślał, że komputer czy tablet właśnie jest w Polsce.
VPN, a więc wirtualna sieć prywatna, udostępnia możliwość łączenia ze sobą wewnętrznych kamer oraz systemów alarmowych.

Czy opłaca się stosować VPN?

Na pewno w sieciach firmowych albo korzystających z publicznych hotspotów trzeba zastosować połączenia za pośrednictwem VPN. Różne informacje wysyłane w tej transmisji są bezpieczne i nikt ich nie ukradnie. VPN opłaci się stosować, tym bardziej że nawet tanie routery proponują taką opcję.

Routery z możliwością stworzenia sieci VPN

Przetestowanym, i przez to częstym wyborem jest router AVM FRITZ!Box 4040 (test), który taką funkcję proponuje. Skonfigurowanie sieci VPN jest proste i oczekuje zrobienia paru kroków. Są one dokładnie wyjaśnione w Internecie, ale można korzystać z telefonicznej pomocy technicznej.

Jednym z tańszych produktów z VPN będzie ASUS RT-AC51U. Za niecałe 150 zł dostajemy funkcjonalny router, który pozwoli na obsługiwanie serwerów VPN. Myślę, że do domowych potrzeb to świetny sprzęt. Fajne połączenie ceny oraz funkcjonalności. Firma ASUS w propozycji ma również inne modele, które są znacznie droższe, ale też proponują dużo więcej. Jednym z najmodniejszych routerów z klasy premium jest ASUS RT-AC68U. Cena za niego to około 700 zł.

Jak działa sieć VPN? Przykładowe routery z VPN

Również marka TP-Link ma w propozycji routery z obsługą serwerów oraz sieci VPN. Najtańszym sprzętem jest model TP-Link TL-WR940N.Trzeba wiedzieć też o takich producentach jak: D-Link, Cisco, NETGEAR i Pentagram.

VPN to bezpieczna technologia stosowana w tanich routerach

Sieć VPN będzie naprawdę dobrym rozwiązaniem, jeżeli idzie o utrzymanie jak najwyższego bezpieczeństwa wysyłanych informacji. Do tego okazuje się świetnym sposobem, dzięki któremu będąc za granicą, będziemy mogli korzystać z usług oferowanych tylko dla IP mieszczących się w Polsce.

Dysk SSD a gry – czy szybki dysk wpływa na ich działanie?

0
Dysk SSD a gry – czy szybki dysk wpływa na ich działanie?

Jakiś czas temu dyski SSD były zarezerwowane dla najbardziej zaawansowanych posiadaczy komputerów. Teraz używa ich znacznie więcej osób, w tym również gracze. Czy opłaca się instalować ulubione tytuły na szybkim dysku SSD?

Przyjęto, że na dysku SSD instaluje się głównie system operacyjny i najistotniejsze programy. To jest naprawdę dobre podejście, dzięki któremu także starszy komputer ma szansę pozyskać sporo świeżości. Dysk SSD mocno przyspiesza funkcjonowanie np. Windowsa. Ale czy to samo może robić z grami? Czy opłaca się instalować np. „Counter-Strike’a”, „Wiedźmina”, „Battlefielda 1” lub „League of Legends” na dysku SSD? Sprawa nie jest już tak prosta.

SSD kontra HDD

Dysk SSD mocno różni się od modeli HDD. Te drugie stosują części ruchome, wirujące talerze z warstwą magnetyczną i głowicę, przy pomocy której robiony będzie odczyt oraz zapis informacji. Z kolei SSD używają pamięci półprzewodnikowych. Co to znaczy? Nie posiadają one części ruchomych i już z racji tego pracują dużo szybciej.

Dysk SSD a gry – czy szybki dysk wpływa na ich działanie?

Poza tym są znacznie bardziej odporne na zniszczenia i wstrząsy, nie produkują takiego hałasu jak modele HDD, są znacznie mniejsze oraz wykorzystują mniej energii. Jedyną ich wadą jest wyższa kwota w porównaniu ze zwykłymi dyskami, ale i tak z roku na rok regularnie ona spada.

SSD w grach

Stosowanie dysku SSD pod system operacyjny posiada spory sens. Windows a nawet Linux będą ładować się znacznie szybciej i tak też będą pracować w trakcie używania komputera. Tak samo będzie się działo z najczęściej używanymi programami. Dzięki dyskom SSD oszczędzimy dużo czasu, ale także stresów powodowanych wolnym ładowaniem plików. Ale czy odnosi się to także do gier?

Tak, fani gier mają szansę zyskać na możliwościach dysków SSD. Niestety, nie aż tak, jak wiele osób oczekuje. Ostatnia wiadomość będzie taka, że szybki dysk nie zwiększa ilości pokazywanych klatek na sekundę, a więc nie poprawia działania samej gry. To nie jest realne, bo za to odpowiadają całkiem inne podzespoły: procesor, karta graficzna i pamięci RAM. Nie znaczy to, że z dysku SSD nie można korzystać. Co można głównie osiągnąć?

Dysk SSD przede wszystkim przełoży się na szybsze instalowanie konkretnych tytułów. Różnice będą zależeć od konkretnego instalatora, jednak czas można zmniejszyć nawet czterokrotnie, a to już znaczna różnica. Zainstalowane gry będą się prędzej ładować. Czas czekania na menu albo odczytanie stanu zapisu może się zmniejszyć dwukrotnie. Różnice może nie są ogromne, jednak na pewno poprawiają komfort korzystania z PC. Poza tym, o ile w grach dla jednego gracza to tylko krótszy czas ładowania, o tyle w tytułach multiplayer korzyści są znacznie większe.

Popularne „H1Z1: King of the Kill”, wszyscy gracze powinni mieć zainstalowane na dysku SSD. Czemu? Bo dłuższe ładowanie na HDD może powodować późniejszy start, a przez to późniejsze lądowanie na Ziemi. Kiedy my zaczynamy poszukiwać broni, nasi przeciwnicy już będą ją mieli. Poza tym dysk SSD pomoże w paru grach unikać efektu doczytywania poziomu, co także będzie dosyć istotne.

W przypadku dysków SSD i gier trzeba zachować rozsądek. Nie ma sensu instalować tam każdej gry i zapchanie napędy zbytnią ilością informacji. Zainstalujmy gry online i te, które zazwyczaj włączamy. Oszczędzimy przez to wiele czasu.

Przewody głośnikowe do kina domowego

0
Przewody głośnikowe do kina domowego

Jeżeli interesują nas kable głośnikowe, to wiemy, że pojawiło się wokół nich sporo legend, mitów, ale także sprawdzonych faktów. Najważniejszym z nich jest wpływ jakości kabla na jakość dźwięku, chociaż zdaniem niektórych wydawanie kilkuset złotych na okablowanie nie ma sensu. Trzeba tu kierować się rozsądkiem oraz kupować kable o dobrej jakości, które zagwarantują odpowiednią jakość odtwarzanego dźwięku.

Jeżeli posiadamy tani zestaw kina domowego, w którym producent wykorzystał już kable głośnikowe, powinniśmy je pozostawić, podstawowe systemy nie posiadają dużej mocy, więc zmiana kabli na lepsze może być mało korzystna. Jeżeli nabyliśmy dobrej jakości system z kolumnami podłogowymi albo podstawkowymi o sporej mocy, a do tego dodatkowy subwoofer, zakup właściwych kabli może posiadać spore znaczenie.

Jaka grubość jest odpowiednia?

Im większa moc głośników, tym grubsze kable okażą się być lepsze. Rzecz jasna, powinniśmy zachować umiar, a najlepiej zastosować się do umownej zasady, że głośniki o mocy do 70 W mogą mieć kable o grubości 1,5 mm2. Jeżeli kolumny posiadają moc około 120–150 W, możemy kupić kable o średnicy 2,5 mm2. Kable o średnicy 4 mm2 lub większej proponowane są do naprawdę mocnych zestawów o mocy 200 W i wyższej.

Jaka długość?

Nie można nabywać kabli głośnikowych na zapas. Jeżeli pomiędzy wzmacniaczem a głośnikiem będzie odległość 2 metrów, kupno 10-metrowego kabla będzie zupełnie bezsensowne i może jedynie pogorszyć jakość dźwięku, bo pozawijany kabel będzie podatny na interferencję, poza tym większa powierzchnia to znaczniejsze zakłócenia, a sygnał dźwiękowy będzie miał do przejścia dalszą trasę. Podsumowując, im dłuższy kabel, tym znaczniejsze niebezpieczeństwo pojawienia się zakłóceń.

Sporo ekspertów twierdzi, że kable głośnikowe muszą swobodnie opadać oraz biec po podłodze bez zapętleń oraz sporych załamań. Jeżeli więc trasa od kolumny do wzmacniacza ma np. 2 metry, powinniśmy nabyć kabel o długości około 3 metrów, o ile pozwoli na to usytuowanie mebli itp. Tak samo istotne będzie, by długość kabli dwóch kanałów, prawego oraz lewego, była jak najbardziej zbliżona, bo spore różnice w długości będą negatywnie wpływały na równomierne rozłożenie dźwięku.

Wnętrze i izolacja

Istotną sprawą będzie tworzywo, z którego zrobiona jest główna żyła. Idealnym rozwiązaniem będzie miedź beztlenowa OFC o jak najwyższej czystości. Kabel o czystości 99,99% dostaniemy w atrakcyjnej kwocie, przez to trzeba mieć na uwadze zakup takiego przewodu. Kupujmy kable o sporej, grubej oraz sztywnej izolacji, która będzie minimalizowała wpływ otoczenia na jakość dźwięku. Barwa izolacji nie będzie miała żadnego znaczenia wbrew obiegowym opiniom, które możemy wyszukać w sieci.

Przewody głośnikowe do kina domowego

Gołe kable czy konfekcja?

Konfekcja w sprzęcie audio oznacza zakończenie kabli odpowiednimi wtyczkami. Fanów gołych kabli i konfekcji jest tyle samo. Fani wtyczek dowodzą, że w ten sposób dźwięk dochodzi od źródła do głośnika bez zniekształceń, zaś takie rozwiązanie będzie trwalsze i wygodniejsze. Druga strona twierdzi, że używanie końcówek kabli to następna przeszkoda na drodze sygnału dźwiękowego, a kabel co parę miesięcy starczy przyciąć o 2–3 centymetry, usuwając niebezpieczeństwo zaśniedzienia.

Kabel do subwoofera

Inaczej przedstawia się kwestia w przypadku okablowania do subwoofera. W zależności od modelu głośnika trzeba nabyć kabel RCA-RCA albo 1RCA-2RCA typu Y. Będą to grubożyłowe oraz mocne kable znoszące naprawdę wysoką moc o średnicy nawet 7,5 mm2. Jeżeli subwoofer posiada wysoką moc, trzeba inwestować we właściwy kabel, by wychwycić z niego najniższe oraz najpotężniejsze dźwięki.

Kable głośnikowe do 100 zł

0
Kable głośnikowe do 100 zł

Zakup właściwych kabli głośnikowych to istotny moment podczas kompletowania wymarzonego zestawu audio stereo albo kina domowego. Niedopatrzenia na tym etapie oraz zbyt słabe podejście do tematu okablowania, będą skutkowały słabym dźwiękiem oraz niewystarczającym zastosowaniem możliwości sprzętu. Zobaczmy parę interesujących ofert w cenie do 100 zł za metr.

Kimber Kable 8PR

Ten kabel będzie idealny dla wymagających klientów. Takich dla których ważny jest dźwięk, solidność, ale także wygląd. Przewód Kimber Kable 8PR to szesnastolinkowy kabel przygotowany z dwóch zespołów, po osiem linek w kolorze brązowym oraz czarnym. Ze względu na podział żyły na pojedyncze, cieńsze linki, przewód ten świetnie spisze się przy bi-wiringu i bi-ampingu. Łączny przekrój to 2 x 5,26 mm2, przez co propozycja ta świetnie spisuje się przy zestawianiu mocnych podzespołów. Rzecz jasna żyły zrobione będą z beztlenowej miedzi OFC. Cena – 99 zł za metr bieżący.

Oyaide Explorer V2

Z drugiej strony mamy kabel Oyaide Explorer V2. Tutaj mamy propozycję kabla, który powinien się wtopić w otoczenie i idealnie spisze się przy instalacjach wielogłośnikowych, w których kabel powinien iść np. przy ścianie.

To płaska konstrukcja dwużyłowa o średnicy 2 x 2 mm2, która z pewnością obsłuży kolumny podstawkowe o średniej mocy (do 120–150 W). Odpowiednia konstrukcja przewodu powoduje, że interferencja będzie właściwie wyeliminowana, a płaski przekrój izolacji z odpowiednim przewodem powietrznym w centralnej części, usuwa zakłócenia oraz oddziaływanie otoczenia, np. wibracje. Cena to również 99 zł za metr bieżący.

Melodika Brown Sugar

Znajdzie się także coś dla tradycjonalistów. Model Melodika Brown Sugar to idealna klasyka w czystym wydaniu. Uwaga należy się zaawansowanej izolacji dielektrycznej zapewniającej ciągłą transmisję sygnału.

Producent wykorzystał tutaj autorską technologię Spiral Litz, w której żyły przewodnika ułożone są w oddzielnej izolacji, przez co w każdej nitce płynie prąd mieszczący się na końcówce mocy. Znaczy to, że elektrony nie przeskakują z nitki na nitkę, a płyną swoją drogą bez żadnych przemian oraz zawirowań. Takie działania sprawiają, że dźwięk będzie niesamowicie czysty i klarowny. Kabel jest wykonany z miedzi beztlenowej OFC o czystości 99,99%. Cena to ok. 79 zł za metr bieżący.

Chord Rumor 2

Następna oferta Chord Rumor 2. Tutaj producent zdecydował się poeksperymentować i w pewnym sensie przekroczył powszechnie przyjęte standardy. Zamiast miedzi beztlenowej OFC o sporej czystości wykorzystał połączenie srebra oraz teflonu.

Kable głośnikowe do 100 zł

Żyły są skręcone z właściwą częstotliwością, a rezultatem tych działań będzie przewód, który gwarantuje naturalne brzmienie bez faworyzowania żadnego z pasm. Nieduża średnica, mająca 5 mm, powoduje, że bez trudu możemy go ukryć np. w listwie ściennej. Cena na Allegro mieści się w około 79 zł za metr bieżący.

Van Den Hul CS-122 Hybrid

Jeżeli preferujemy nietypowe rozwiązania, to dobrą propozycją będzie Van Den Hul CS-122 Hybrid. Wykonany z dwóch niezależnie izolowanych przewodników zrobionych ze 147 nitek z niesamowicie czystej miedzi beztlenowej OFC.

Przewodniki są w dodatku pokryte warstwą czystego srebra. Powierzchnia przekroju to 2 x 2,96 mm2. Interesujące jest to, że posiadają nietypową izolację, żyła ujemna oraz dodatnia mają odmienny kształt, a pomiędzy nimi jest płaski obszar koszulki. Powoduje to, że wygląd kabla jest niecodzienny, przez co spisze się w przypadku zewnętrznych instalacji. Cena za metr bieżący – około 80 zł.

Drony na Bluetooth?

0
Drony na Bluetooth?

Dzisiaj każdy pragnie mieć drona. Wprowadzone ostatnio ustawy, trochę uregulowały to, komu, gdzie oraz w jaki sposób wolno używać tego typu sprzętów. Dlatego zanim pozyskasz licencję oraz nabędziesz profesjonalny bezzałogowiec, poćwicz na prostych i niewymagających sprzętach komunikujących się w technologii Bluetooth.

Parrot Airborne Cargo Mars

Dzięki niemu z łatwością wejdziemy w świat poruszania się bezzałogowcem. Producent zatroszczył się o to, żeby za pomocą drona Parrot Airborne Cargo Mars mieć możliwość latania nie tylko na dworze, ale także w pomieszczeniu. Wszystko dzięki odpowiednim zderzakom, które ochronią delikatne śmigła oraz silniki przed zniszczeniem, nawet jeśli zderzą się z jakąś przeszkodę. Sprzęt został wyposażony w kamerę oraz pamięć o pojemności 1 GB, przez co możemy fotografować spotkane przez nas przeszkody.

Drony na Bluetooth?

Fotografie potem można zrzucić na komputer przy pomocy załączonego portu microUSB. Maksymalna prędkość tego drona wynosi nawet 57 km/h. Kosztuje on ok. 300 zł. Do kierowania będziemy też potrzebować smartfonu lub tabletu.

Parrot Hydrofoil

Drony to nie tylko sprzęt latający. Przykładem tego jest produkt Parrot Hydrofoil, który poza lataniem, jak w przypadku zwyczajnego drona, daje nam możliwość poruszania się po wodzie, za sprawą załączonego do zestawu elementu pływającego oraz odpowiedniemu trybowi do pływania udostępnionemu w darmowej aplikacji na urządzenia mobilne. Parrot

Hydrofoil gwarantuje do 9 minut wznoszenia się w powietrzu lub do 7 minut pływania. Zasięg gadżetu to około 20 metrów. W Hydrofoil nie brakuje kamer dających możliwość robienia zdjęć w czasie latania. Sprzętem kierujemy za pomocą aplikacji na smartfon lub tablet. Parrot Hydrofoil to koszt około 300 zł.

Parrot SWING + FlyPad

Jest jednym z najnowszych dronów latających firmy Parrot wydanych do sprzedaży. W odróżnieniu od poprzedników, model SWING pozwoli na latanie jak każdy inny quadrocopter, a także na lot jak dwupłatowym samolotem, co łączy się ze znaczną szybkością oraz innymi odczuciami lotniczymi niż w przypadku łatwo sterowalnego bezzałogowca.

Tryb lotu przemieniamy w aplikacji albo przy użyciu załączonego do kompletu kontrolera FlyPad. W ten sposób zwiększamy zasięg drona. Przez to pragnąć czuć trochę więcej adrenaliny w czasie lotu, trzeba za jego pomocą dokonywać manewrów. W środku jest bateria 200 mAh pozwalającą na około 8 minut lotu. Koszt zestawu to około 600 zł.

Parrot Rolling Spider

Mówiliśmy o dronie latającym, pływającym, a nawet pozwalającym na latanie jak dwupłatowym samolotem. Parrot Rolling Spider to odmienna oferta. W zasadzie na pierwszy rzut oka niezbyt różni się od Parrot Airborne Cargo Mars. Faktycznie różnica będzie jednak spora.

Chociaż ten typ, w odróżnieniu od Airborne Cargo, nie daje możliwości przenoszenia małych rzeczy, to jest wyposażony w spore, obracające się koła, które oferują szansę wygodnego przemieszczania się po pomieszczeniach. Dzięki dość giętkim oraz obracającym się obręczom zamontowanym na obudowie mamy szansę tym dronem jeździć po ścianach bez strachu o to, że rozbije się on i spadnie. To świetna oferta do zabawy w domu. Cena to około 200 zł.

Parrot Jumping Sumo

Chociaż nie posiada skrzydeł ani śmigieł, umie unosić się w powietrzu. Dron Parrot Jumping Sumo jest tak zaprojektowany, by przemieszczać się po ziemi. Po to są masywne oraz solidne koła, które pozwolą rozpędzać go do prędkości 2 m/s. Poza tym, w czasie rajdów możemy korzystać z kamery.

Choć nie posiada skrzydeł, może unosić się na wysokość 80 centymetrów. To dzięki wbudowanej wyrzutni, która go podnosi, więc można dzięki niemu, pokonywać bardzo wysokie przeszkody, wskakiwać na murki itd. Bateria daje 20 minut zabawy, po której musi być ładowana ok. 1,5 godziny. Kosztuje około 400 zł.

Ultradźwiękowe nawilżacze powietrza – co wybrać?

0
Ultradźwiękowe nawilżacze powietrza – co wybrać?

Spora część ludzi, rozpoczyna dbanie o powietrze w swoim domu albo mieszkaniu, w chwili, kiedy pojawiają się problemy ze zdrowiem: suchość w gardle, duszący kaszel, wysuszona skóra itp. Jednak warto dbać o właściwe nawilżenie powietrza prędzej, by polepszyć swoje samopoczucie oraz zdrowie. Zobaczmy jakie są modele ultradźwiękowych nawilżaczy powietrza i wybierzmy najlepszy.

Beurer LR 330

Najbardziej zaawansowanym sprzętem jest Beurer LR 330. To nie tylko nawilżacz, ale też oczyszczacz powietrza, który będzie dbał o czystość oraz odpowiednią jakość powietrza w naszym domu. Sprzęt ten znacznie zmniejsza ilość składników smogu, w tym pyłów PM10, co będzie ważne dla mieszkańców dużych oraz zatłoczonych miast.

Filtracja ma trzy etapy. W pierwszym etapie powietrze będzie filtrowane przez filtr wstępny, który usuwa większe zanieczyszczenia, takie jak kurz, sierść, okruchy. W drugim etapie będzie filtr HEPA (E10), który zatrzyma niewielkie zanieczyszczenia, w tym wspomniane wyżej pyły PM10 i zarodniki grzybów oraz bakterie. W trzecim etapie jest filtr węglowy, który neutralizuje lotne związki organiczne, a także zmniejsza nieprzyjemne zapachy. Nie brakuje funkcji nawilżania ultradźwiękami oraz ustawiania mocy. Prezentuje się on elegancko oraz nowocześnie. Cena tego modelu to około 1000 zł.

Beurer LB 44

Dużo prostszym i tańszym sprzętem, jest model Beurer LB 44, który kosztuje ok. 300 zł. W zamian dostajemy łatwy w obsłudze nawilżacz ultradźwiękowy o wydajności około 220 ml/h, co pozwala nawilżyć pomieszczenie o powierzchni do 25 m2. Możemy spokojnie ustawiać moc nawilżacza, a pojemność zbiornika to 2,8 litra, dzięki czemu pracuje on przez kilka godzin bez przerwy. Producent zatroszczył się także o przyjemny dla oka wygląd, który wpisuje się w każde nowoczesne wnętrze. Jest też dioda kontrolna oraz automatyczny wyłącznik, który usuwa niebezpieczeństwo zniszczenia sprzętu w czasie, kiedy skończy się woda w zbiorniku.

DrCare AERI 3.0

Inna oferta to DrCare AERI 3.0 o niezwykle interesującym wyglądzie. Co intrygujące, nie jest to kosztowne rozwiązanie, ponieważ kosztuje ok. 250 zł. W tej kwocie uzyskujemy nawilżacz ultradźwiękowy z jonizacją powietrza i sterowaniem przy pomocy wygodnego, niedużego pilota.

Ultradźwiękowe nawilżacze powietrza – co wybrać?

Co więcej, na podświetlanym wyświetlaczu obserwujemy wszystkie parametry pracy, przez co prędko i sprawnie dopasujemy tryb działania do potrzeb. Mamy szansę ustawić m.in. moc nawilżania, szybkość podmuchu oraz czas działania. Zbiornik na wodę o pojemności aż 4 l pozwoli na kilkanaście godzin nieustannego działania.

Camry CR-7956

Na koniec tanie, chociaż niezłe w wyposażeniu urządzenie Camry CR-7956. Za około 200 zł uzyskamy nawilżacz ze zbiornikiem o sporej pojemności aż 5,8 l. To pozwoli na 17 godzin pracy z wydajnością 330 ml/h. Jest także możliwość jonizacji powietrza oraz szansa określenia czasu działania, a wszystko będzie kierowane przy pomocy czytelnego panelu z wyświetlaczem. Wadą są dosyć spore gabaryty, ale jeżeli dla kogoś liczy się wydajności, na pewno będzie zachwycony tym nawilżaczem.

Płatności zbliżeniowe smartfonem – co musisz wiedzieć?

0
Płatności zbliżeniowe smartfonem – co musisz wiedzieć?

Smartfony z modułem NFC dają możliwość wykonania płatności zbliżeniowo. Przez to możemy zapłacić za zakupy i usługi bez brania ze sobą portfela oraz karty płatniczej. W jaki sposób uruchomić tą funkcję w swoim urządzeniu oraz jakie wytyczne należy wypełnić, aby z niej skorzystać?

Moduł bezprzewodowej transmisji danych nazywany NFC posiada sporo zastosowań w smartfonie. Możemy zastosować tę technologię np. do błyskawicznego łączenia urządzeń audio ze smartfonem. Pozwoli ona też w niektórych sytuacjach zastąpić użytkownikowi kartę płatniczą.

Płatności zbliżeniowe w Polsce

Już od dawna można płacić smartfonem za zakupy. Początkowo były to rozwiązania tzw. simcentryczne. Musiała być w telefonie umieszczona odpowiednia karta SIM, dzięki której mogliśmy robić płatności. Teraz jednak wykorzystywane są płatności NFC HCE niewymagające specjalnej karty.

Moduł NFC w smartfonie ma szansę łączyć się z terminalem zbliżeniowym na takiej samej zasadzie, co plastikowa karta płatnicza z chipem. Czasami banki mają przygotowane swoje rozwiązania tego rodzaju. Do skorzystania z nich konieczny będzie właściwy smartfon z modułem NFC i aplikacja stworzona przez bank.

Android Pay w Polsce

Dosyć nową metodą płatności zbliżeniowych za pośrednictwem telefonu jest usługa Android Pay. Jest ona wykonana przez Google z myślą o wszystkich smartfonach z modułem NFC i Androidem w wersji 4.4 KitKat albo nowszym, w którym nie usunięto zabezpieczeń systemu.

Od pół roku z Android Pay mają szansę korzystać użytkownicy paru polskich banków. Właściciele kart płatniczych wydanych przez te jednostki mają szansę dodawać je jako metodę płatności w ustawieniach Android Pay na telefonie i zacząć płacenie w ten sposób w terminalach zbliżeniowych.

Android Pay zmienia się powoli, ale w kwietniu 2017 roku pozyskał nowego partnera, czyli mBank. Przez to Android Pay oraz aplikacja mobilna mBanku są ze sobą mocno związane. Zezwala to konfigurować kartę w Android Pay z poziomu aplikacji banku bez potrzeby wejścia w ustawienia usługi płatniczej Google’a.

Płatności zbliżeniowe smartfonem – co musisz wiedzieć?

Apple Pay w Polsce

W trudniejszej sytuacji będą niestety właściciele sprzętów marki Apple. Producent iPhone’ów nie udostępnił usługi Apple Pay klientom, którzy posiadają karty z polskich banków. Choć Apple Pay jest starsze niż Android Pay, w Polsce mają szansę korzystać z niego jedynie ci, którzy posiadają karty wydane przez zagraniczny bank współpracujący z Apple’em.

Podsumowanie

Płatności zbliżeniowe w naszym kraju ciągle się rozwijają. Do tego rozwija się też segment płatności mobilnych w formie usług takich jak Blik, które nie potrzebują modułu NFC, ale miast tego stosują kody, które należy wpisać przy transakcji lub kody QR, które trzeba zeskanować aparatem w telefonie.
Pomimo rozwoju systemu Blik wzrasta ilość banków, które proponują klientom płatności zbliżeniowe NFC niepotrzebujące przepisywania oraz skanowania kodów. Podejście simcentryczne było co prawda ślepą uliczką, lecz znacznie większą popularność uzyskuje Android Pay konkurujący z aplikacjami niektórych banków stosujących NFC.

ZOBACZ TEŻ